Emerytura w MMA – dlaczego zawodnicy nie chcą kończyć kariery

Z jakiego powodu zawodnicy rezygnują z uprawiania MMA, z reguły dopiero po tym, jak w ich rekordzie pojawia się kilka czerwonych kwadracików? Czy nie lepiej byłoby, gdyby organizowali swoje pożegnalne walki, zanim ich forma zacznie pikować w dół?
Emerytura w MMA - dlaczego zawodnicy nie chcą kończyć kariery

Spis treści

„Dlaczego on robi”, „Przykro się na to patrzy”, „Powinien odejść na emeryturę”, „Jego czas już minął” – to najłagodniejsze komentarze, znajdujące się pod artykułami o przegranym pojedynku weterana MMA, który wcale nie zamierza kończyć kariery. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, a argument o ciągłej chęci zarabiania wielkich pieniędzy wcale nie jest tym najważniejszym.

Rytm życia

W przypadku sportowców codzienne funkcjonowanie przybiera rytm wyznaczany przez kalendarz. Wraz z pojawiającym się terminem walki, pojawiają się określone schematy, w których zawodnik czuje się bezpiecznie i wie, jak będą przebiegały poszczególne etapy przygotowań do pojedynku, a co za tym idzie, wie, jak będzie wyglądało jego życie w najbliższym czasie.

Po zakończeniu kariery może zapytać tylko „Co mam teraz ze sobą robić?’”. Nagłe odcięcie od codziennego dążenia do osiągnięcia założonego celu, może prowadzić do odczucia braku sensu w życiu, a taki stan rzeczy często prowokuje do powrotu z emerytury.

Emerytura w MMA - dlaczego zawodnicy nie chcą kończyć kariery

Zaangażowanie emocjonalne

Dla najlepszych zawodników MMA walka to nie tylko praca, ale i wyjątkowa część życia. Kariera sportowa (a w szczególności kariera kogoś, kto walczy) łączy się ze sporym zastrzykiem adrenaliny, której nie da się odnaleźć, wykonując codzienne czynności.

Zakończenie kariery, a co za tym idzie, odcięcie od silnych bodźców emocjonalnych może powodować odczucie znudzenia, marazm i przygnębienie, z którym nie każdy potrafi sobie poradzić.

Trening sam w sobie (a nawet walki treningowe) mogą być jedynie namiastką prawdziwych emocji związanych z walką na gali, a poza tym, po co trenować skoro nie ma się przed oczami celu w postaci walki, która była główną motywacją do podjęcia wysiłku?

Wiara w zwycięstwo

Mało kto jest w stanie wychwycić moment, w którym jego zmęczone walkami i kontuzjami ciało traci możliwość konkurowania z topowymi zawodnikami w dywizji. Jasne, mogą świadczyć o tym kolejne przegrane, jednak zazwyczaj dość łatwo znaleźć przyczynę przegranej inną niż osiągnięty wiek.

Szukając usprawiedliwienia, łatwiej skierować myśli w stronę złego okresu przygotowawczego, problemów z robieniem wagi, występujących kontuzji, niedyspozycji dnia czy problemów w życiu osobistym. Nawet łatwiej jest przyznać, że tego dnia przeciwnik był lepszy niż powiedzieć wprost, że wina tkwi w PESELu. W końcu osiągnięty wiek to rzecz nieodwracalna.

Zobacz także: Ego w sportach walki – jaki ma wpływ na Twoje wyniki?

Brak zawodowej alternatywy

Profesjonalna kariera sportowa wymaga oddania się uprawianej dyscyplinie w 100%. Podtrzymywanie formy to nie tylko realizowanie jednostek treningowych na macie, ale i czas na dodatkowe treningi motoryczne, regenerację i przygotowywanie posiłków. Między tym wszystkim, każdy z trenujących, żyje dokładnie tak jak zwykły śmiertelnik, który po pracy ma również swoje życie prywatne.

Suma tego wszystkiego, z reguły niespecjalnie pozostawia miejsce na rozwijanie kariery zawodowej, nawet gdyby ta była związana ze sportami walki. Licząc, że w zależności od miasta trening personalny kosztuje 100-300 zł, łatwo przeliczyć, że aby zarobić na średniej wysokości wypłatę, należałoby mieć ok. 10 klientów, którzy trenują minimum raz w tygodniu.

Pozyskanie klienta to oczywiście jedno. Warto wspomnieć również o tym, że trening personalny sportów walki wymaga od prowadzącego bezpośredniego zaangażowania w postaci np. tarczowania, co wymaga włożenia dodatkowego wysiłku, a w dobrze obliczonym planie treningowym nie ma na to miejsca.

Emerytura w MMA - dlaczego zawodnicy nie chcą kończyć kariery

Presja finansowa

Zawodnicy, dla których MMA jest od dawna jedynym źródłem dochodu, rezygnując z kariery poniekąd tracą pracę. Owszem, część najpopularniejszych osób może korzystać z różnego rodzaju współprac reklamowych, jednak te, wraz z gasnącą popularnością, również będą się kończyły.

Innym pytaniem jest to, jak duży majątek musiałby zgromadzić zawodnik, który (przy dobrych wiatrach) walcząc do czterdziestego roku życia, mógłby za zarobione pieniądze do końca życia utrzymywać swoją rodzinę lub nawet samego siebie. Co by nie mówić, każda walka to kolejny zastrzyk finansowy.

FOMO?

Fear of missing out, czyli lęk przed wypadnięciem z obiegu. Stosunkowo nowe zjawisko, powstałe wraz z dynamicznym rozwojem mediów społecznościowych, które ze względu na silne oddziaływanie na człowieka, na swój sposób uzależniają od „kliknięć” pod umieszczanymi przez nas postami.

Zazwyczaj uzależnienie dotyczy również sportowców, którzy największą ilość „serduszek” dostają pod zdjęciami z wygranych pojedynków. Wbrew pozorom, takiej błahostki również może brakować.

Osobom postronnym, niezwiązanym zawodowo z uprawianiem MMA, trudno zrozumieć zjawisko wychodzenia do walki weteranów sportu. Niby wszystko wydaje się proste i logiczne, a racjonalnych argumentów w stylu „szkoda zdrowia”, „nie da się wiecznie rywalizować z młodymi wilkami”, „na każdego przychodzi czas” nie brakuje. W takiej ocenie brakuje jednak spojrzenia z perspektywy drugiej osoby, która w tym wypadku uznaje MMA za całe swoje życie.

Podobne artykuły