Nigdy się nie nauczę vs nie nauczę się już niczego nowego
Bolączką nowicjuszy bywa przytłoczenie ilością materiału przerabianego na treningach. Z reguły po odbyciu jednostki treningowej, kolejna nie obejmuje już powtórki przerobionych technik. Co najwyżej, wykorzystanie ich w praktyce. Dla osoby dorosłej, która wraz z wiekiem traci zdolność błyskawicznego uczenia się, pozorny nadmiar wiedzy do opanowania może powodować niechęć do mierzenia się z kolejnymi wyzwaniami.
Problem z przyswajaniem materiału mają również osoby zaawansowane. Wszystko, co wykonuje zawodnik, dzieli się na dwie podstawowe części – technikę (związaną z tym, jak teoretycznie wygląda np. dane uderzenie lub kopnięcie) oraz styl zawodnika (związany z indywidualnymi uwarunkowaniami jednostki np. kopanie po większym lub mniejszym łuku). Zawodnik, który przepracował wiele godzin na macie, zyskuje nie tylko umiejętności, ale i nawyki oraz preferencje, których w zasadzie nie będzie się dało już zmienić. Problem pojawia się w chwili, gdy uprawiana dyscyplina zaczyna się rozwijać, a do głosu dochodzą młodsi zawodnicy, walczący nie tylko bardziej wydajnie, ale i bardziej skutecznie. Dla ambitnego zawodnika może to być moment, w którym dochodzi do swego rodzaju ściany, którą ciężko będzie pokonać.
Zobacz także: 7 sposobów na motywację
Zmęczenie i ból po każdym treningu vs nadmierne wyczerpanie
Zmęczenie zmęczeniu nierówne. Ćwiczący, rozpoczynając swoją przygodę z regularnym uprawianiem sportu, najczęściej mierzy się z pojawieniem zakwasów po każdym treningu. Co gorsza, stan ten utrzymuje się dość długo, ze względu na to, że każdy trening jest inaczej skonstruowany a co za tym idzie, angażuje do pracy inne partie ciała, które będą „dawały o sobie znać” po każdych zajęciach.
Swego rodzaju wyczerpanie dotyczy również zawodników zaprawionych w bojach. Ci z kolei najczęściej trenują kilka razy w tygodniu, zwracają uwagę na swoją dietę, nie dając się ponieść każdej kulinarnej zachciance. Dochodzenie do granic swoich możliwości podczas większości zajęć prowadzi (w bardzo krótkim czasie) do ciągłego odczuwania zmęczenia i znużenia. Owszem, są sposoby na to, aby się zregenerować. Obejmują one jednak działania, na które z reguły może pozwolić sobie tylko zawodnik profesjonalny. Korzystanie z odnowy biologicznej, stosowanie idealnie dopasowanej diety, regularne wizyty u fizjoterapeuty, drzemka po treningu oraz indywidualna praca z trenerem przygotowania motorycznego to z reguły składowe niedostępne dla kogoś, kto trenuje amatorsko a do tej grupy należy zaliczyć każdego, kto nie utrzymuje się ze swoich walk.
Znużenie z początku ciekawą zajawką vs znużenie ciągłą pracą
Rozpoczęcie przygody ze sportami walki z reguły jest wyjątkowo ekscytujące. Po przejściu przez etap trenowania pozycji walki wzdłuż rozłożonej liny, przez pierwsze trzymanie tarczy aż do zadania pierwszych ciosów przerabiasz sporo materiału i nawet jeśli momentami wszystkiego jest za dużo, wciąż obcujesz z czymś nowym. Bywa tak, że miejsce początkowej ekscytacji zajmuje odczucie orki na ugorze, techniki zaczynają się powtarzać a praca solo na worku staje się wybitnie nudna.
Podobne odczucia towarzyszą osobom zaawansowanym, ma to jednak odrobinę inne podłoże. Z reguły mając spory staż treningowy, posiadasz już ulubione techniki, kombinacje, a nawet ulubiony rodzaj pracy na treningu. To, co sprawia Ci organiczną przyjemność wykonujesz dość rzadko (no chyba że w trakcie sparingu), a zgodnie z założeniami trenera wałkujesz to, co wychodzi Ci gorzej. Wiadomo jak jest – jeśli czegoś nie lubisz, nie umiesz robić tego zbyt dobrze i na odwrót. W obu przypadkach rozwiązanie problemów jest jedno, trzeba zmusić się do ciężkiej pracy, która prędzej czy później zaowocuje.
Zbyt odległe cele vs niespełnione ambicje
W wypadku dorosłych osób początkujących perspektywa osiągnięcia poziomu zaawansowanego, zdobycia czarnego pasa lub udziału w amatorskich zawodach sportowych jawi się jako coś nie do zrobienia. W zasadzie niepotrzebnie, ponieważ przy odpowiedniej determinacji każde z tych marzeń można spełnić. Będzie to wymagało po prostu więcej czasu.
Inaczej jest w wypadku osób, które zaczęły trenować już dawno temu. Jeżeli przez kilkanaście lat pracy nie zostałeś mistrzem świata lub nie zrobiłeś walki wieczoru na Lumpini, to już jej nie zrobisz. Dopuszczenie do siebie tej myśli nie jest takie proste, a kiedy już ma miejsce — nie jest łatwo się z nią pogodzić. Taki stan rzeczy skutecznie potrafi zniechęcić do dawania z siebie stu procent na każdym treningu. Niestety nie ma na to żadnego lekarstwa, takich problemów geriatria jak na razie nie obejmuje.
Zobacz także: Koncepcja SMART, czyli jak wyznaczać sobie cele?
Codzienność vs codzienność
Obowiązki czekające na każdym kroku jeńców nie biorą. Zakupy, sprzątanie, praca, prowadzenie domu i życie towarzyskie wymagają poświęcenia im czasu. Patrząc na wszystko z boku, czas na aktywność fizyczną znajduje się w zasadzie na końcu listy potrzeb, a ilość osób, która została przytłoczona przez nadmiar innych zadań i zrezygnowała z treningów w zasadzie nie ma końca.
W wypadku rozważań dotyczących tego, czy uda się iść na trening, łatwiej mają osoby bardziej zaawansowane, których plan dnia od dawna zakłada udział w zajęciach. Jest im łatwiej ułożyć inne obowiązki w taki sposób, aby nie rezygnować z czasu zarezerwowanego tylko dla nich.
Bez względu na poziom zaawansowania, każda z trenujących osób ma własny powód to tego, aby nie iść na trening. To, co sprawia, że wciąż pojawiają się na macie to wewnętrzny imperatyw zbudowany z ich pasji, przywiązania do danej dyscypliny i do ludzi, z którymi ją uprawia. Motywacja do treningów sama w sobie jest rzeczą nienamacalną i niepoddającą się zewnętrznym naciskom więc albo ją posiadasz, albo nie. Na chwile, w których zaczyna Ci ich brakować polecamy jedyne skuteczne lekarstwo – kolejny trening.