Wczoraj wieczorem mieliśmy ostatnią szansę by zadać kilka pytań Marcinowi Zontkowi przed jego wylotem do Rosji, gdzie już w niedzielę stoczy jedną z najważniejszych walk w swojej karierze. Marcin będzie walczyć o pas M-1 Challege w kategorii półciężkiej z Rosjaninem Sergiejem Kornevem. Zobaczcie w jakiej formie i nastroju przed walką jest sam Marcin.
Podstawowe pytanie na początek, gdzie i z kim przygotowywałeś się do walki, słyszałem że wyjechałeś m.in do Bydgoszczy, trenowałeś także z Damianem Grabowskim?
U Damiana Grabowskiego tym razem mnie nie było, ale trenowałem w Bydgoszczy u Michała Andryszaka i Łukasza Rambalskiego. Trenowałem w dwóch klubach. Klub Rambalskiego był nastawiony typowo pod muay thai, oni teraz przygotowywali się do jakiś zawodów, chyba Mistrzostw Polski na zasadach K-1, czyli tam głównie stójka. Klub Michała, tutaj już bardziej trenowaliśmy przekrojowo: parter i stójka.
Obyło się bez żadnych kontuzji?
Tak, bez kontuzji. Żadnych urazów.
Jesteś jednym z najdłużej walczących zawodników w MMA. Wcześniej trenowałeś karate shotokan? Kiedy złapałeś przysłowiowego bakcyla MMA?
Shidokan, jak trenowaliśmy karate, ktoś dał propozycje, złapał kontakt z ludźmi z KSW i tak się zaczęło. Jedna walka, druga, później na gali Olimp Sport i jakoś to wszystko poszło. Ciężko powiedzieć czy złapałem bakcyla, walczyłem tam gdzie były pieniądze, tam gdzie mogłem zarobić tam szedłem czasami nawet bez większego zastanowienia.
No właśnie, biłeś się na pierwszych galach KSW, masz dobry punkt odniesienia, jak wszystko zmieniło się na przestrzeni lat włącznie z Twoim stylem walki?
Jeżeli chodzi o organizacje na pewno się zmieniło, teraz są kontrakty, jakieś pieniądze. Gdy ja zaczynałem nie było pieniędzy w tym sporcie, jedyne co to, że można było pokazać się w Polsacie i na tym to się kończyło. Czy mój styl się zmienił? Trudno mi powiedzieć, nie mam większego stylu. Po prostu chcę wygrywać, mam charakter, jestem samoukiem, bazuje na tym co podpatrzyłem i czego nauczyłem się trenując z kumplami po różnych klubach na przestrzeni tych wszystkich lat i staram się to wykorzystywać. Brazylijskie jiu-jitsu trenuje od niedawna, tak samo boksersko. Nie mam żadnego stylu bazowego.
Gdzie trenujesz w swoim mieście czyli w Jeleniej Górze?
W Akademii Sportów Walki u Pawła Krażewskiego, jest to chłopak który kiedyś zajmował się shotokanem, trenował jeet kune do u Wojtka Adamusika w Łodzi. Tam brał pierwsze lekcje i rozwijał się w kierunku MMA. Przyjechał do Jeleniej Góry i to wszystko zapoczątkował. Ja może jeet kune do nie trenuje bo nie mam na to czasu, ale trenujemy pod MMA. Trenuje też brazylijskie jiu-jitsu. Zdarza się, że trenuje boks u mojego kolegi Bartka z Red Fighters, ale rzadko głównie ze względu na brak czasu i tryb życia jaki prowadzę czyli praca i rodzina.
Czyli ile razy dziennie trenujesz podczas przygotowań?
Średnio dwa razy dziennie, przez okrągły tydzień można powiedzieć. Jeśli jest jakaś możliwość robię przerwę na regeneracje, minimum 10 treningów w tygodniu.
Wracając do KSW, nie wykluczasz, że jeszcze zawalczysz tam gdzie praktycznie zaczeła się Twoja przygoda z ringiem?
Przed chwilą właśnie udzielałem wywiadu dla kolegów z mmarocks, też padło takie samo pytanie, chyba się zmówiliście? (śmiech).
Tak jak im odpowiedziałem, tak odpowiem tobie. Nigdy nad tym głęboko się nie zastanawiałem, czy bym chciał, czy będę miał jeszcze okazję zawalczyć. Trudno mi powiedzieć myślę, że czas pokaże. Jeśli jakaś ciekawa propozycja padnie ze strony KSW to może, ale nie zastanawiałem się nad tym, jestem skupiony na kolejnej walce.
Zawsze mnie ciekawiło. Na przemian walczyłeś w wadze ciężkiej, półciężkiej. Jaka jest Twoja naturalna waga?
96-97 kg.
Czyli jesteś tzw. małym ciężkim?
Zbyt małym, żeby zaistnieć w tej wadze.
Domyślam się, że warunki fizyczne skłoniły Cię do zmiany kategorii na stałe.
Powiem Ci, że pewnie też. Teraz chłopaki w wadze ciężkiej to nie to co kiedyś, że byli to osiłkowie na strzała. Teraz już chłopaki naprawdę trenują, gdzie mamy przykład Michała Andryszaka, jest młodym zawodnikiem który waży około 115 kg, kawał silnego chłopa, który ma wytrzymałość i wydolność. Myślę, że z moją wagą, gdzie przed walką jeszcze trochę zejdzie i ważę praktycznie 95 kg nie ma tam miejsca dla mnie. Półciężka to moja kategoria, ale gdybym się postarał mógłbym zbić nawet do 84 kg.
Powiedz nam, jak rozpoczęła się Twoja przygoda z M-1?
No jak? Całą robotę brudną załatwił Łukasz Bosacki (śmiech). Wtedy gdy ja już podjąłem decyzję o zakończeniu kariery po walce w Gorzowie Wielkopolskim odezwał się Bosy czy nie chciałbym walczyć w Rosji i jeszcze raz się skusiłem. Ten raz wyszedł całkiem dobrze i zaproponowali mi kontrakt i zostałem przy MMA.
Teraz stoisz przed szansą zdobycia pasa M-1 Challenge, czujesz napięcie psychiczne?
Nie czuję ciśnienia, bardziej tremowałem się na pierwszych walkach, teraz już tego nie odczuwam. Trzeba wyjść i zawalczyć swoje, spinanie nic mi nie da.
Jak M-1 Global dba o zawodników, wiele złego o tej organizacji powiedział obecny zawodnik UFC Vinny Pezao.
Nie znam tej sytuacji, ale powiem Ci z własnego doświadczenia, że ja żadnej krzywdy nie doznałem z ich strony.
Występowałeś na wielu galach w kraju i za granicą. Jak oceniłbyś poziom organizacyjny M-1 na tle innych gal?
Myślę, że teraz czy jest to Anglia, Polska czy Rosja to wszystko stoi na podobnym poziomie bo jedni drugich podglądają i chcą dorównać innym federacjom. M-1 dobrze wygląda na tle konkurencji, wszystko dopięte na ostatni guziczek, jest spokój, porządek, nie ma większego zamieszania jak to było kiedyś na pierwszych galach w których brałem udział.
Twoim przeciwnikiem jest Sergiej Kornew, zawodnik który ma w rekordzie porażkę z Salimem Daudovem z ktorym Ty z kolei wygrałeś. Wiemy, że MMA to nie matematyka, ale czy wg. Ciebie jest to choćby psychiczna przewaga?
Może delikatna, ale nie zbyt znacząca…
Śledziłeś walki Sergieja, wiesz na co się nastawić?
Przede wszystkim trzeba dobrze się nastawić psychicznie oraz na dobrą walkę. Co Ci powiem, Bosy i mój trener z Jeleniej Góry oglądali jego walki, przekazali mi wskazówki, też obejrzałem i tyle. Nie ma co się nakręcać trzeba wyjść i zrobić swoje.
Jakie w takim razie są słabe punkty Twojego przeciwnika, a jakie są Twoje mocne?
Trudno mi powiedzieć, aż tak dobrze go nie znam, a moje mocne (śmiech)? Zawsze byłem znany z tego, że mam dobrą wydolność, myślę że to jest największy plus.
Pozostaje nam trzymać kciuki i życzyć powodzenia. Jeśli chcesz komuś podziękować lub pozdrowić masz na to miejsce.
Pozdrawiam całą rodzinę.Dziękuję sponsorom oczywiście Ground Game, Enervita, Masters, Poundout, Fitmax. Podziękowania dla wszystkich, którzy mną się zajmują; pomagają w treningu, w odnowie biologicznej. Dzięki za wsparcie!
Nie przyjeżdżaj do Polski bez pasa…
Tak, tak… nie przyjadę (śmiech)