Poniżej możecie zapoznać się z osobą Sebastiana „Gizmo” Parata. Człowieka niezwykle aktywnego w wielu płaszczyznach sportowych. Jest trenerem personalnym oraz współtwórcą Street Workout Gdynia. Sebastian przybliży Wam pojęcie kalisteniki, które na pewno znacie ponieważ jest to nic innego jak ćwiczenia fizyczne z własnym ciężarem ciała. Gizmo wyjaśni jakie są różnice pomiędzy treningiem na ciężarach, a tym w którym wykorzystujemy ciężar własnego ciała.
Sebastian przybliż proszę swoją historię ze sportem?
Nie zagłębiając się w niepotrzebne szczegóły za małolata trenowałem różne dyscypliny sportów, a od liceum zacząłem pasjonować się treningiem siłowym i łączyłem to wtedy z treningiem ekstremalnych sztuk walki oraz amatorskiej akrobatyki. Odkryłem w między czasie u siebie dużą zdolność przystosowania organizmu do treningu oporowego z obciążeniem na siłowni. Łatwość w nabieraniu masy mięśniowej, duże przyrosty siły w krótkim czasie oraz dość spore zdolności regeneracyjne. Wiadomo, że jak się potem wysunęło nos poza osiedlową siłownię, to się okazywało, że wcale nie jest się super herosem, tylko lekko podpompowanym grubaskiem, a i wyścigowo zbudowani koledzy, z którymi trenowałem przyprawili mi plakietkę z napisem „czołg”. Przyszedł okres, kiedy trzeba było się mocniej zabrać za siebie i tak krok po kroku wszedłem na ścieżkę treningu kalistenicznego. Nie uważam się za nikogo dobrego w tym co robię, nie jestem żadnym wyznacznikiem skilla ani prekursorem dziedziny, nic z tych rzeczy. Robię po prostu to co kocham całym sercem, wychodzi mi tak jak sobie na to sam zapracuje, a że zawsze wszystko szło mi bardzo opornie w porównaniu do kolegów to być może dlatego pracuje nad tym trochę więcej i bardzo doceniam każdą minutę treningu, każdy posiłek z diety i każdy najdrobniejszy postęp mierzony w skali roku.
Ale jak nam wiadomo oprócz szybkich przyrostów siły, byłeś sprawny również pod kątem akrobatycznym?
Amatorsko tak, ale pozbawiłem się więzadła w kolanie i skakania salt był koniec na długi okres czasu. Jak powszechnie wiadomo w środowisku sportowców – porażki i rozczarowania motywują najbardziej, więc wziąłem się do roboty mocniej, nasiąkałem treningiem siłowym co raz bardziej, aż w końcu zainteresowałem się elementami gimnastycznymi. Zaznaczam tu specjalnie i podkreślam „elementy gimnastyczne” bo nigdy nie odważę się powiedzieć, że trenuje gimnastykę, za bardzo szanuje profesjonalistów w tej dziedzinie.
Czyli elementy gimnastyczne, które wprowadziłeś w trening były podwaliną dzisiaj znanego Street Workoutu.
Dowiedziałem się, że taka „brudna” gimnastyka faktycznie już ma swoje grono odbiorców na świecie i wiele osób nazywa to Street Workout, nazwa, której osobiście nie lubię i wolę operować mianem Calishtenics Workout, lub po prostu Kalistenika. Złapałem zajawkę, założyłem podwórkową sekcję Street Workout Gdynia, której fundament stworzył mój przyjaciel Michał Szałucho znany niektórym z występów w programie Mam Talent i orałem z tymi ludźmi po 2-3h 4x w tygodniu całkowicie non profit ucząc się sam i pomagając im na tyle na ile mogłem trochę wejść w ten temat, szkoliłem dzięki temu umiejętność pracy z ludźmi, metody treningowe i własną sylwetkę.
Jeżeli masz do wyboru sporty siłowe z ciężarami lub kalistenike, którą dyscyplinę bardziej poleciłbyś osobie niezdecydowanej? Czy obie dyscypliny idą ze sobą w parze? Jak siła nabyta na siłowni przekłada się na gimnastykę?
To zależy od wielu czynników, bo biorąc pod uwagę najbardziej oczywistą sprawę i chyba najbardziej olewaną przez szkoły i trenerów, czyli fakt, że każdy organizm jest inny i dwie różne osoby zareagują na dany bodziec w dwa odmienne sposoby, to należy przyjrzeć się przede wszystkim: początkowemu stopniowi sprawności fizycznej, zdrowiu i kondycji układu ruchu, zdrowiu układu oddechowego i krwionośnego oraz co najważniejsze – celowi, do którego mają prowadzić ćwiczenia. Nie wolno być ignorantem w takich sprawach, staram się podchodzić do każdego indywidualnie i nie będę zachwalał kalisteniki każdemu tylko dlatego, że ja sam trenuje tą metodą. Jeśli ktoś chce naładować karabiny i zrobić z pleców skrzydła na wzór myśliwca wojskowego, to na pewno nie będę mu mydlił oczu, że podciągając się na drążku osiągnie ogromne rozmiary mięśni i nada im odpowiedniej dla kulturystyki krągłości. Kalistenika jest dla ludzi, którzy chcą być nieprzeciętnie silni, bardzo sprawni, zdrowi i wyżyłowani. Dla ludzi, którzy chcą mieć w dłoni ścisk siły stoczniowego imadła przy zachowaniu wyglądu surowego maratończyka, bądź dobrze zbudowanego lekkoatlety. Jest kilka dróg i na każdą są osobne metody. Kalistenika to niesamowite, niekończące się źródło możliwości. Jeśli nauczysz się w tym pływać, to nigdy nie utoniesz. Uważam, że w kwestii sprawności i siły maksymalnej oraz mocy kalistenika i siłownia nie tyle co mogą, ale raczej powinny iść w parze. Żadne ćwiczenie z maszyną nie zastąpi dobrze podciągania na drążku albo pompek na poręczach równoległych, ale też żadne ćwiczenie z kalisteniki nie zastąpi nigdy porządnego martwego ciągu, rwania, zarzutu i tym podobnych. Jeśli chcesz mieć moc rozpędzonego tira na crash teście, jesteś mądry i wyposażony w odpowiednią dawkę wiedzy, to siłownia będzie stała dla Ciebie otworem. Inaczej sprawa klasyfikuje się w kwestii budowania sylwetki. Bodyweight to metoda dla bardzo cierpliwych. BARDZO cierpliwych. Poza tym tutaj wchodzi jeszcze dieta. Dieta wchodzi wszędzie, ale szczególnie ważna jest w zmaganiach sylwetkowych.
Jeżeli ktoś trenuje tylko na siłowni to zapewne jest silny, bądź staje się co raz silniejszy, ale prawda jest taka, że ta siła zawarta jest w pewnych zakresach ruchu, w tych samych bodźcach. Jeśli oczywiście ktoś wie co robi, to wie zapewne, że bodźce muszą być odpowiednio dobierane, zmieniane, zwiększane, potem musi nastąpić zmniejszenie, aby znów je zwiększyć no i zabawa trwa. Ale to wciąż te same ruchy. Jeśli robisz klatkę, to umiesz podnieść dużo na sztandze. Jeśli robisz nogi, to podniesiesz dużo kilogramów z przysiadu. Siła nabyta w treningu z ciężarami to przede wszystkim wzmożona możliwość wygenerowania napięcia mięśniowego w określonym zakresie ruchu – podsumowując ten krótki wywód. Ale gimnastyka, kalistenika i pochodne to wymóg wygenerowania napięcia całego ciała w danym położeniu w określonej jednostce czasu, czyli zazwyczaj podczas trwania jakiegoś ćwiczenia lub ewolucji. Jeśli nie wierzysz to ustaw swoje ciało w prawidłowej pozycji podporu przodem i wykonaj PRAWIDŁOWO ugięcie ramion w tej pozycji dbając o linię bioder na wysokości linii barków, dociskanie nadgarstków wewnętrzną stroną do podłoża, rotacje dołu łokciowego w przód przy wyproście ramion, wstępne spięcia mięśniowe tricepsów, klatki, spięcie brzucha, pośladków. Tam pracuje dużo mięśni, a co dopiero jeśli ktoś trenuje tak, aby nauczyć się trzymać podpór przodem na samych rękach. To samo z podciąganiem – prosta sylwetka i prowadzenie ruchu pionowo wymaga modelowania sylwetki odpowiednim spięciem mięśni wspomagających ruch. Odpowiednie zaciskanie i prowadzenie łokci przed ciałem powoduje mocniejsze dopinanie m. najszerszych grzbietu, dobrze zastosowane rotacje ramion i przedramion poprawiają jakość i długość napięć mięśniowych, a to tylko kilka ogólnych porad z całej masy zagadnień do poprawiania podciągania na drążku. A to przecież tylko podstawowe ćwiczenie. Nie mówię, że tego samego nie ma na siłowni, jest cała masa technik itp. Po prostu chodzi o to, że w kalistenice wszystko co wydaje się proste i banalne tak naprawdę okazuje się bardziej złożone w rzeczywistości i to czyni tę sztukę trudniejszą od innych metod. Czy lepszą? Ja nie chcę tego oceniać, ale ujmę to w ten sposób: siłownię kocham, ale kalistenikę bardziej. Trening z żelastwem jest dla mnie sporadyczną przyjemnością. Mam swój skromny rekord w wyciskaniu na sztandze, który poprawiłem nie tykając wyciskania przez pół roku , a robiąc tylko „swoje” ćwiczenia. Natomiast jeśli ktoś ma lepsze wyniki na siłowni ode mnie, ale próbuje robić to co ja lub moi koledzy, to jest mu ciężko. I to nie jest odosobniony przypadek. Po prostu mamy inne czucie głębokie.
Jakie ćwiczenia kalisteniczne polecisz zawodnikom sportów walki? Czy kalistenika lepiej przełoży się na walkę niż ćwiczenia z wolnym ciężarem lub na maszynach?
Moim zdaniem sama walka to kalistenika. Mam zdanie tego rodzaju, że wszelka aktywność, do której potrzebujesz masy własnego ciała to kalistenika. I tutaj właśnie pojawia się wspomniana już potrzeba indywidualizacji treningu. Jeśli ktoś jest grapplerem, musi robić skrętówki, dusić, obalać, uciekać z trudnych pozycji, to na pewno nie dostałby tych samych ćwiczeń co ktoś trenujący taekwondoo, kto musi mieć super mobilność obręczy biodrowej, siłę mięśnia w momencie maksymalnego rozciągnięcia wyrobioną tak, by był w stanie stabilnie zaznaczyć kopnięcie. Teoretycznie to super sportowiec powinien posiadać wszystkie cechy motoryczne rozwinięte na ultra poziomie, ale to tylko utopia. Każdy musi być ukierunkowany na rozwój głównych, najbardziej potrzebnych cech. Dlatego pojęcie ogólne treningu istnieje tylko podczas ćwiczeń ogólnorozwojowych w okresie przygotowawczym, kiedy wdraża się organizm sportowca i przyzwyczaja go stopniowo do narastającego obciążenia. Potem nie ma mowy o takim samym typie treningu dla każdego. Co do drugiej części pytania, większość zagadnienia zawarłem już w odpowiedzi na jedno pytanie wyżej, ale tutaj należy jeszcze dodać że gimnastyk by wykonać element trenuje siłowo w pozycji, która najbardziej przypomina ewolucję docelową. Oczywiście do tego rozwija siłę ogólną w okresie przygotowawczym, ale to już wiemy. To teraz odpowiedzieć należy sobie na pytanie: czy chcąc być dobrym w wysokim kopnięciu lepiej trzymać nogę powyżej pasa z ciężarkiem przez 2 minuty, czy zrobić 20 przysiadów ze sztangą? Zaraz ktoś odpowie „ale te dwie rzeczy się uzupełniają” – okej, ale spójrzcie jeszcze raz, że pytanie dotyczy techniki – a czymże innym jest walka jak nie czystą techniką? Do budowania siły też potrzebne są techniki. Ucząc się techniki budujesz siłę. Kto zrozumie i pojmie sens, będzie wiedział, że typowe ćwiczenia siłowe należy robić, ale technika jest zawsze ponad wszystkim. Ale musi być budowana na solidnej bazie siłowej, więc wracamy pamięcią do okresu przygotowawczego. Jeśli był solidny to technika będzie się kształtowała dobrze. Koło się zamyka. No chyba, że periodyzacja nie jest liniowa, a układamy system blokowy. Pozwala budować więcej siły bazowej pod techniki, być w formie dłużej, a siła maksymalna, technika i wytrzymałość mogą być budowane obok siebie o wiele efektywniej, bo jak wiadomo z teorii treningu te elementy uzupełniają się wzajemnie, nie wchodząc w szczegóły. Możliwości jest mnóstwo, a ich dobór zależy od zawodnika i dyscypliny, oraz wiadomo: celu. A co do maszyn, zostawmy je osobom trenującym fitness i rehabilitującym się po kontuzjach.
Panuje opinia, że organizm szybko przyzwyczaja się do obciążenia własnego ciała i jest trudniej o progres siłowy, jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
Kalistenika to sport dla ludzi z wiedzą oraz ludzi cierpliwych. To również dziedzina dla osób z wyobraźnią, świadomością płaszczyzn ruchu ciała. Oczywiście jeżeli ktoś nie posiada świadomości ruchowej to spokojnie może ją nabyć poprzez trening siłowy i właśnie o to chodzi, ale do rzeczy: pisałem powyżej, że Kalistenika buduje umiejętność generowania napięć. Jak wiadomo hipertrofia zarówno funkcjonalna jak i strukturalna zależy od czasu skurczu między innymi. Więc jeśli ktoś nauczył się generować napięcia w danej pozycji na tyle mocno, że przyzwyczaił ciało do bodźca, musi znać metodę postępową. Musi być mądry i wyposażony nie tylko w naładowany biceps, ale też zeszyt, długopis i kilka książek lub filmów instruktażowych by wiedzieć, że miesiąc temu robił pompki na ziemi więc w tym miesiącu powinien robić je z nogami na podwyższeniu. Mało? Można ustawić nogi wyżej a ramiona na kołach gimnastycznych. Możliwości jest mnóstwo. Na siłowni robisz progres powtórzeniami i ciężarkiem, dbając o technikę i odpowiednią wiedzę trenujesz dobrze i stajesz się świetnym atletą. Kalistenika niczym się nie różni, musisz posiadać wiadomości. Masz progres siłowy, ale chcesz urosnąć? Masz super sety, gigasety. Masz dropsety, masz piramidy. Kalistenika jest trudna bo wymaga więcej nakładu pracy. Opinie tego typu, jak ta zawarta w pytaniu moim zdaniem powstają przez ludzi, którzy nie przykładają się do sportu.
Ile czasu potrzebowałbyś, aby przystosować osobę trenującą amatorsko na macie lub siłowni do ćwiczęń, które Ty wykonujesz na poręczach czy drążkach. Od czego byś zaczął, czy każdy może osiągnąć takie panowanie nad własnym ciałem, aby wykonywać takie ćwiczenia?
Okres przygotowawczy musi przejść każdy. Dobrze przeprowadzony moim zdaniem powinien trwać około 3 miesięcy. Jeśli ktoś nie ma tyle cierpliwości to okej, osiągnie te same efekty co osoba przygotowywana dłużej. Tylko, że jego forma po roztrenowaniu spadnie szybciej i dłużej będzie do niej wracał. No i podejmuje większe ryzyko nabawienia się urazu. Po takim solidnym przygotowaniu musi mieć miejsce okres rozwoju ogólnego całego ciała w połączeniu z dodatkowymi elementami wzmagającymi napięcia mięśniowe, wydłużającymi pracę, poprawiającymi ruchomość obręczy stawowych, wytrzymałość ogólną i układu ruchu. Dopiero po takich dwóch etapach powinno się kształtować dynamikę lub generowanie siły maksymalnej, niezależnie od tego, czy ktoś liniowo przygotowuje się do dużych wydarzeń, czy „blokowo” do kilku mniejszych w ciągu roku. Panowanie nad ciałem każdy osiągnie większe lub mniejsze trenując dobrze, ale jeśli ktoś ma 35 lat i trenował 10 lat na siłowni i rozciągał się dwa razy w życiu po przebudzeniu z rana, to nie osiągnie tego samego co 20 latek, który trenował przez 3 lata 5x w tygodniu pływanie i jogę. Co nie oznacza, że ten kto ma 35 lat jest gorszy, nie. Będzie lepszy w innych elementach niż ten kto kiedyś pływał i na odwrót, ale będzie musiał pracować więcej i pewne rzeczy już nie są dla niego z racji sztywności mięśni. Ludzi można fantastycznie wyprowadzać do dobrej formy, ale ciężko, aby dwóch podopiecznych osiągało te same efekty. Każdy musi robić to co jest odpowiednie dla niego, indywidualizacja jest najważniejsza.
Na treningi SWG, może przyjść każdy chętny? Co w sytuacji gdy przyjdzie laik, który nie będzie mógł nawet jeden raz podciągnąć się na drążku? Na jaki zestaw ćwiczeń może liczyć, czy taka osoba nadaje się do treningów z Wami?
Każdy kogo pasjonuje typ treningu, który oferujemy jest u nas mile widziany. Nigdy nie kategoryzowałem ludzi, nigdy nikogo do niczego nie zmuszałem. W naszej grupie udzielają się tylko prawdziwi miłośnicy i sportowi zapaleńcy. Jeśli ktoś chce spróbować własnych sił, a jest na poziomie niskiego zaawansowania to dostaje inne dyrektywy niż reszta grupy. Łatwiejsze ćwiczenia, większą dawkę uwagi i ewentualną pomoc innych członków grupy, ponieważ na treningach panuje przyjazna atmosfera. Ale to atmosfera przyjaznej ciężkiej pracy.
Rywalizacja, to najlepszy motywator, czy odbywają się zawody w street workoucie? Jak motywujecie się na treningach i jakie rekordy sobie wyznaczacie?
Workout to sport jak każdy inny, zatem: tak, odbywają się zawody. Street Workout Gdynia ma na koncie organizację Pierwszych Pomorskich Zawodów w Kalistenice, które odbyły się sprawą i przewodnictwem drugiego trenera sekcji Grzegorza „Drwala” Gołębskiego, więc skoro u nas udało się coś takiego, to wystarczy pomyśleć, ile tego dzieje się na świecie? Sama motywacja to temat tak szeroki, że można by na ten temat napisać całą rozprawę o podłożu filozoficznym, co zresztą na pewno nie jedna osoba już uczyniła. Moim zdaniem trzeba to odnaleźć w sobie. Musisz umieć poświęcić to kim jesteś dziś, dla tego kogoś kim możesz stać się jutro, bo po jutrze może cię już nie być. Nie ma czegoś takiego jak idealne warunki, a najlepsze miejsce i czas to „tu” i „teraz”. Rekordem i pułapem jest robić coś tak, żeby było zrobione dobrze i w 100% w stosunku do zaistniałych okoliczności. W raz z wzrostem możliwości wzrastają wymagania na 100%.
Wspomniałeś, że zerwałeś więzadła w kolanie, powiedz proszę czy ćwiczenia z elementami gimnastycznymi dla szarego Kowalskiego nie będą zbytnim obciążeniem dla stawów? Jak trzeba przystosować mięśnie do takiego wysiłku, aby nie nabawić się kontuzji? Gdy widzę, „flagi” które robisz, na sam widok bolą mnie barki ; )
Moja stara kontuzja to inna para kaloszy. Wynikła z tego, że kiedyś podchodziłem do sportu bardzo źle i mało profesjonalnie. Mam strasznego świra na punkcie sportu i chciałem kiedyś robić wszystko, trenować: akrobatykę, capoeirę, mma, bjj, wspinaczkę, siłownię, parkour, chciałem zostać kaskaderem filmowym i najlepiej jakbym do tego mógł być codziennie od 6 rano do 1 w nocy na nogach, bo kocham życie i sport na tyle mocno, że nie chcę aby coś mi umknęło. Wiadomo, że długo się tak nie da. Póki miałem 16-18 lat i byłem na tyle głupi, żeby to ciągnąć, to się udawało. Doszła do tego praca i inne obowiązki, a ja nadal udawałem Terminatora, aż w końcu organizm powiedział stop. Lekcja ta nauczyła mnie z pokorą sięgać do źródeł wiedzy, stosować się do nauki, którą sporządzali mądrzejsi niż ja i na pewno zapamiętam ją do końca życia. Trenując kalistenicznie nie nabawiłem się żadnej kontuzji, nie licząc nieznośnych przeciążeń stawów, które czasem towarzyszą każdemu sportowcowi. Tym bardziej, jeśli ktoś trenuje 5-6 razy w tygodniu siłowo po 2,5h. Zatem Jan Kowalski z racji braku przygotowania ogólnego nie może zabierać się za trening Side Lever (Human Flag). Musi najpierw przejść etapy przygotowania, o których pisałem powyżej i odpowiednio zmotywowany i poprowadzony dopiero wtedy może osiągnąć swoje 100% czyli powiedzmy 5 sekund przytrzymania elementu. Trening sam w sobie również musi być odpowiednio dozowany, bo to , że ktoś jest dobrze przygotowany nie oznacza, że może bezkarnie wisieć we fladze przez godzinę dziennie.