Ten artykuł to 2 część cyklu o historii sportów walki. W pierwszej części poznasz historię kickboxingu.
Najstarszym udokumentowanym krewnym MMA jest grecki Pankration (wprowadzony na Igrzyska w 664 r.p.n.e), którego nazwa, w wolnym tłumaczeniu oznacza wszystkie siły. Grecka walka zakazywała jedynie gryzienia i wydłubywania oczu, a pojedynek kończył się poprzez poddanie (sygnalizowane uniesieniem ręki) nokaut lub śmierć (która wbrew legendom następowała dość rzadko).
Jedyne czynniki, które łączą antycznych wojowników ze współczesnymi zawodnikami to ponadprzeciętna sprawność fizyczna i hart ducha. Kiedy więc rozpoczęła się droga znanej nam formuły walki i w jaki sposób przebiegała? Sprawdźmy.
Zobacz także: Dlaczego warto zacząć treningi sportów walki?
Pierwsze konfrontacje
Współczesną drogę powstania MMA należy ściśle powiązać z rodziną Gracie, która prowadząc akademię brazylijskiego jiu-jitsu, zapoczątkowała „Gracie Challenge”, podczas którego zawodnicy różnych sportów i sztuk walki rywalizowali z Gracie, chcąc udowodnić, że ich płaszczyzna walki jest bardziej skuteczna.
Przełomowym momentem była walka Helio Gracie przeciwko brazylijskiemu mistrzowi boksu Antonio Portugal. Walka zakończyła w mniej niż pół minuty na korzyść Helio, który następnie na terenie USA pokonał mistrza świata zapasów Freda Elberta. Wydarzenia te sprawiły, że dzięki swojej medialności, synowie Helio kontynuowali „Gracie Challange” już w formie rozgrywek ligowych w całej Brazylii.

W pogoni za marzeniami
Zdobycie szacunku wśród brazylijskich sportowców nie było wszystkim, czego pragnęli Gracie. Chcąc popularyzować brazylijskie jiu-jitsu w Stanach Zjednoczonych, Rorion (syn Helio) nawiązał współpracę „Bob” Meyrowitz, właścicielem Semaphore Entertainment Group. Efektem ich działań było stworzenie Ultimate Fighting Championship – federacji, której pierwsza gala odbyła się w 1993 roku.
Słowo MMA (oznaczające mixed martial arts) trafiło do mainstreamu dzięki Howardowi Rosenbergowi, który 15 listopada użył go w piśmie Los Angeles Times, relacjonując przebieg UFC.
Przejściowe kłopoty
Przepisy UFC 1-6 były okrojone do minimum – nie było limitu czasu, rund ani wag. Zawodnicy nie zakładali ochraniaczy, a wykluczenia obejmowały tylko gryzienie i wydłubywanie oczu. Walka mogła zakończyć się tak jak walki współczesne – przez KO, TKO lub poddanie zawodnika. Od samego początku walki były toczone w oktagonie, a sam turniej szybko stracił zainteresowanie publiczności ze względu na przedłużający się czas walk.
Problem sprawi również sposób, w jaki MMA było reklamowane. Pomysłem na popularyzację dyscypliny było hasło „No Holds Barred”, czyli; „bez chwytów zabronionych”. Działania te wywołały sprzeciw senatora Arizony Johnego McCaina, który chcąc zakazać krwawego sportu (jak wówczas było postrzegane MMA) spowodował, że gale UFC z początku były przenoszone pomiędzy poszczególnymi stanami, by finalnie na pewien czas zniknąć z mapy USA.
Zobacz także: Hélio Gracie – legenda, która żyła we współczesnych czasach
Narodziny giganta
Sposób na odwrócenie impasu znalazł dopiero znany wszystkim Dana White. Zaczął promować MMA jako sport „dobry, czysty i posiadający reguły”, co spowodowało, że w 2001 roku UFC odzyskało popularność, bijąc rekordy w sprzedaży biletów. UFC zyskało nowe reguły. Pojawiły się rundy podzielone na limity czasowe, pięć kategorii wagowych oraz 31 zakazanych ciosów i chwytów. Od tego czasu, historia jest już wszystkim znana.
Do tej pory zmagania zawodników w formule MMA opierały się na konfrontacji fighterów różnych dyscyplin, którzy chcąc się doskonalić, dokładali do swojego stylu bazowego treningi stójki lub parteru. W tej chwili jesteśmy świadkami wkraczania na rynek zawodników, których bazowym stylem jest MMA jako całość, a to z pewnością przyniesie nam jeszcze wiele ekscytujących pojedynków.